Main image

sobota, 17 grudnia 2011

Nauka dzięki serialom?

 Dzisiaj o jeden z metod nauki, którą wypróbowałam i udoskonaliłam (według mnie oczywiście) i która mnie odpowiada całkowicie.
 Kilka miesięcy temu pisałam o próbie przyłożenia się do francuskiego - niestety, moje chęci nie przełożyły się na ilość posiadanego wolnego czasu. Do tego dokładając i tak mały kryzys w związku z nauką do DELE B2 (nie wiem, czy się wyrobię, z każdym dniem coraz bardziej w to watpie, a wtopienie 6 stów tylko po to, aby przy odrobinie szczęścia ledwo zdać jest moim zdaniem bez sensu).
W każdym razie skupiłam się na nauce hiszpańskiego (głównie) i angielskiego.
Oglądam seriale. Dla przyjemności. Co nie zmienia faktu, że nie umiem wysiedzieć i nic z tego nie wyciągać.
O ile sprawa oglądając seriale hiszpańskie jest całkiem prosta - jestem w stanie wyłapać naprawdę dużo słówek, potem to sprawdzam na spanishdict.com bądź wordrefernce.com, następnie Tatoeba, zdanie ląduje w Anki.
Jednak jest to już trochę bardziej skomplikowane w przypadku angielskiego. To czego nie rozumiem brzmi mniej więcej tak: "brrrmmtrrfafnaon". Zaczęło mnie to porządnie irytować, więc spróbowałam oglądania seriali z angielskimi napisami. Przykładnie spisywałam a następnie sprawdzałam słówka, których nie znałam, potem najczęściej zdanie z tego właśnie odcinka wlatywało do Anki. Następnie obiecywałam sobie, że wrócę do tego odcinka, aby zobaczyć, ile naprawdę we łbie zostało. D.upa Jasiu Karuzela, za przeproszeniem ;) Nie chcialo mi sie tracic czasu na ponowne oglądanie odcinka.
Tak więc nastąpiła kolejna modyfikacja. Dzięki programowi Sublight ściągam napisy angielskie, analizuje je przed obejrzeniem danego odcinka, potem daje sobie tydzień na przyswojenie słówek przy pomocy Anki i dopiero oglądam
Tę metodę stosuję mniej więcej od półtora miesiąca , jak na razie się sprawdza i jest całkiem satysfakcjonująca :)

niedziela, 27 listopada 2011

Mała recenzja czytnika

Od prawie dwóch miesięcy posiadam czytnik i myślę, że jestem w stanie już co nieco napisać na jego temat.
Dla przypomnienia jest to Onyx BOOX x61s - nie ma on wyświetlacza dotykowego - z czego bardzo się cieszę, bo by mnie chyba szlag jasny trafił.
To czytnik e-booków. W tej roli sprawdza się naprawdę świetnie, w ogóle nie męczy oczu, do tego jest bardzo lekki, wreszcie nie musze taszczyć ze sobą tomiszczy, które mają po kilkaset stron, wszystko mam w małym urządzeniu. Czcionkę można dopasować do siebie - z tego co pamiętam, chyba ją powiększyć nawet 5-krotnie (nie mam jak zrobić jakiegokolwiek zrzutu, aparat odmawia posłuszeństwa).
Jednak wszystko jest pięknie i cacy, dopóki mamy do czynienia z formatami e-pub i mobi. Pdf-y są już bardziej skomplikowane - zależy, czy to "normalna" książka, czy zeskanowane jp(e)gi i wrzucone w pdfa. Ta pierwszą wersję jak najbardziej można przeżyć (mimo że czasem mam pewne problemy z czcionką), o tyle podręczniki (bo to zazwyczaj ta druga forma) jest cholernie irytująca. Zazwyczaj na widoku 100% widok jest za mały, aby odczytać wszystko, a gdy go powiększamy, trzeba operować strzałkami, a zbuforowanie tego, co jest obok zajmuje trochę czasu (zapewne nie bedzięcie wiedzieć o co mi chodzi, ten post uzupełnię o zdjęcia, wtedy wszystko będzie jasne).
Podsumowując - czytnik jest świetny jeśli chodzi o czytanie książek; niestety, jeśli chodzi o główny cel, w jakim go kupiłam - jestem trochę zawiedziona. Momentami żałuję, że nie dozbierałam tych 400 złotych i nie kupiłam sobie netbooka - no ale mądry Polak po szkodzie :) Nie odradzam całkowicie tej decyzji, jednak warto przemyśleć główny cel zakupu tego urządzenia - jeśli chcemy na nim przerabiać podręczniki, to myślę, że warto sobie odpuścić.

To tyle ode mnie, pozdrawiam :)

poniedziałek, 3 października 2011

(Nie)mała nagroda

Po miesiącach wreszcie udało mi się dobić do końca ksiażki Perlina więc dzisiaj w moich rękach  wylądował czytnik Onyx BOOX x61s :) Czarno-bialy, leciutki, wlasnie sie laduje, a za chwile bede go zapelniac ksiazkami. Moze zapelnianie to dosc odwazne slowo jak na karte pamieci o gigantycznej pojemnosci, jaka jest 2 GB, nie zmienia to faktu, ze niesamowicie sie z zakupu ciesze i na pewno jeszcze bardziej zmotywuje mnie do nauki (szczegolnie do przerabiania Assimila z francuskiego).
Pozdrawiam i cieszcie sie z tych ostatnich cieplych dni! :)

poniedziałek, 19 września 2011

Filmy hiszpańskie

Niestety, rynek hiszpański w seriale jest dość ubogi. Może inaczej - jest ubogi w seriale warte objerzenia. Zaczęłam "Yo soy Bea - la fea', jednak kosmiczna liczba odcinków - 784, skutecznie mnie przerazila. Oglądam 'Los Serrano', ale niedługo go skończę, więc szukam czegoś zastępczego. Muszę głębiej poszperać w zasobach tve.es ;)

W kazdym razie, jesli ktokolwiek, kiedykolwiek uczący się hiszpańskiego miał jakies problemy ze znalezniem filmu w tym cudownym jezyku - http://cine.mysofa.es/peliculas/nacionalidad.peliculas_espanolas/especial.las_mejores_peliculas Czy naprawde 'las mejores', to nie mam pojecia, ale spis robi wrażenie i będę miała czym się zajmować przez jesienne wieczory :)

Ostatnio obejrzałam 'Que se mueran los feos'. Gdyby ktoś znalazł do tego filmu hiszpańskie napisy (nawiasem, film świetny, polecam! ) byłabym przeogromnie wdzięczna.

PS Nie chwaliłam się, że zapisałam się na kurs francuskiego? Raczej nie ;) Mama twierdzi, że chwytam za dużo srok za ogon (i ciężko nie przyznać jej racji, ale cśśśś...), ale do odważnych  świat należy, prawda?

środa, 31 sierpnia 2011

Seriale po angielsku

Dla mnie glownym sposobem na obcowanie z angielskim jest oglądanie seriali w tym języku bez napisów. Stwierdziłam, że warto zrobić takie małe podsumowanie tego, co obejrzałam i podzielic się moim odczuciami pod względem trudności językowej. Wątpię, aby było to cokolwiek odkrywczego, ale może komuś się jednak przyda?

Te łatwiejsze :)
Na pewno tutaj moge napisać o serialach młodziezowych, typu
Glee - nakręcone zostały już 2 sezony, bodaj w połowie września wychodzi 3. Konwencja musicalowa, z dość banalnymi problemami, ale ogląda się bardzo miło i język dość przystępny.
The Vampire Diaries - język jeszcze prostszy niż w Glee no i przyznam się, że oglądam go tylko dla Paula Weasley'a (czyli Stefana) :P Niedługo także zaczyna się 3 seria.
Friday Night Lights - serial o drużynie futbolowej, czasem niestety ciężko mi go ogarnąć, bo zdarza się mówić dość niewyraźnie, ale daję radę :)
Ugly Betty - myślę, że każdy wie na czym polegają seriale o brzydulach, język powiedziałabym, że wręcz banalny ;)


I te trudniejsze:
Dexter - sporo wulgaryzmów, no ale ja oglądam ten serial głownie dlatego, że uważam go za serial genialny   , a nie w celach 'naukowych'
Six Feet Under - myślę, że większość o nim słyszała, nie jest strasznie, no ale to na pewno trochę wyżej niż 
opisywane wcześniej przeze mnie seriale
The Tudors - trudność polega głównie na tym, że to serial historyczny i, co się rozumie samo przez się, występuje tam sporo archaizmów
How I Met Your Mother - slang, więc to może utrudniac, ale serial jest prześwietny, genialny, smieszny z Barneyem getting awesome - polecam każdemu! :)

Bing Bang Theory - jedyny serial, którego nie jestem w stanie oglądac bez napisów. Fizyka, fizyka, i trochę wymądrzania się... Genialne słownictwo, ale na pewno jeszcze nie dla mnie. Mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie zrozumieć caly odcinek bez podpierania się napisami :)

W kolejce czekają: Friends, The Wire, The Killing, Californication, The Simpsons - hmm, sporo :D

Pozdrawiam i do następnego! :)

piątek, 22 lipca 2011

Cele dłuższe i krotsze

Po tyogdniowych wakacjach wracam do nauki jezykow :) Stesknilam sie za nimi :D
Przed wyjazdem mialam skrobnac te notke, ale czas mi przelecial miedzy placami i jakos nie wyszlo.

Angielski:
przez ostatni tydzien uzywalam tego jezyka dosc sporo (spotykalam glownie zagranicznych ludzi, wiec trzeba bylo jakos sie z nimi dogadac). Mimo tego, ze komplementowali moj angielski, to stwierdzilam, ze zrobil sie on  prymitywniejszy. Zapewne dlatego, ze moj jedyny kontakt z  tym jezykiem ograniczal sie do ogladania seriali, gdzie jak nie rozumialam slowek, to ich po prostu nie sprawdzalam. Mam za malo wspolnegon z tekstem pisanym, dlatego juz leca do mnie ksiazki z amazona, czytam artykuly. :)
Postanowienie na dluzszy okres czasu: Do wrzesnia przyszlego roku byc w sdtanie zdac CAE . Postaram sie podejsc do niego na wiosne 2013, ale szczerze mowiac, nie wiem czy nie bedzie mi szkoda kasy i czy nie patrzec pod katem CPE ;) W kazdym  razie jakis cel postawiony jest :)

Hiszpański:
DELE Intermedio - maj 2012. Postanowione. Nie wiem, jakim cudem ja ma tego dokonac, ale wszytsko jest mozliwe :) Tlumacze artykuly, slucham podcasty, seriale, chyba znow wezme sie za przepisywanie ksiazki :D

Cele krotsze:
bardzo spodobala mi sie metoda opisana przez Ev, czyli krotsze cele na 3 dni :) Przez najblizsze 3 tygodnie bede wspolpracowac z nia, zdam relacje. Na poczatku bloga wypisywalam cele na caly miesiac, jednak nie zdalo to egzaminu - 'mam jeszcze tyle czasu, zdaze to zrobic'. Wiadomo, jaki byl tego efekt

środa, 15 czerwca 2011

Krótko i treściwie

Brak czasu nie pozwala mi napisać czegokolwiek sensownego na blogu. Ale nad językami działam, co mnie bardzo cieszy :)

Zapisałam się na kurs wakacyjny hiszpańskiego! Cieszę się niesamowicie, bo kiedyś już miałam zajecie z tą panią (co prawda angielskiego ;) ) ale wiem, że będzie świetnie i dużo się nauczę :)
Od paru dni hulam sobie na hula hop, zaczęłam biegac - wreszcie mam na to czas, brak egzaminów, wakacje tak na dobrą sprawę już się zaczęły - jakie to cudowne!

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 30 maja 2011

Hiszpański - co? gdzie? z czym? jak?

Nie ukrywałam nigdy, ze moim priorytetem jest nauka hiszpańskiego. Do napisania tego posta zmotywowała mnie Wasp, ponieważ blog ten początkowo miał być tylko miejscem do motywacji, nikomu nieznanym miejscem w globalnej sieci ;)

No, ale do rzeczy. Jak zacząc z hiszpańskim? Co robic? Mam nadzieje, że w jakiś sposob pomogę osobom, ktore tego jezyka chcą się nauczyc, a moze niektóre linki okażą się ciekawe dla osób już bardziej zaawansowanych?

Podręcznik - najważniejsze, żeby nie korzystac z jednego. Przed tym przestrzegam od samego początku, nie można nauczyć się języka tylko z jednego podręcznika (zresztą, języka nie da nauczyc się tylko z podręczników)

Perlin, hiszpański dla początkujących - chyba najbardziej znana pozycja na polskim rynku. Jak najbardziej warta zakupu w celu wprowadzenia się w jezyk. Im dalej w las, tym książka jest dla mnie slabsza, ale obiecalam sobie, że po jej przerobieniu kupuję Kundla (Ev, wszystko przez Ciebie :D), więc się męczę.

De pe a pa - gramatyka, slownictwo, trochę faktów i czasem zdarzy się jakiś opis zycia codziennego. Jak do wszystkiego, to do niczego? W tym przypadku, niestety czasem sie tak zdarza. Po macoszemu potraktowane sa tematy gramatyczne, ale za to slownictwo - jak dla początkującego samouka - jak najbardziej :)

Assimil - przez wielu polecany, ja jednak nie zapoznałam się z tą metodą. Wystarczają mi inne podręczniki i źródla

Gente, Nuevo Ven - wrzucam do jednego wora, bo moim zdaniem podręczniki te nie są warte swojej ceny, jako  pomoc "w razie W", nadają się, ale nie jako coś wiodącego

Prisma - podobnie jak wymienione wyżej 2 tytuły, jest to podrecznik do nauki z nauczycielem, jednak o wiele bardziej przyjemny i przyjazny dla samouka. oczywiście to subiektywna opinia ;)

Gramatyka 
Tu nie ma co się rozpisywać

USO de la gramatica espanola (brak hiszpanskich znaków na tej klawiaturze daje się we znaki) - klasyk, wiele o tej książce zostało powiedziane

Complete Spanish Grammar - warta uwagi, jako jedna z niewielu książek 'powiedziała' mi o usuwaniu (jesli tak to mozna nazwac) pewnych liter w czasie przyszlym, czy czasownikach nieregularnych w hiszpanskim odpowiedniku Present Perfect (nigdy nie naucze sie hiszpanskich nazw czasow ;) )

W razie klopotów na pomoc nadchodzi strona - http://www.aprenderespanol.org/index.html - ogrom cwiczen ;)
Słownictwo
Na mnogość materialów narzekać nie można, niestety. Nie znalazłam odpowiednika 'English vocabulary in Use', czy 'Vocabulaire progresif du francais'


Vocabulario activo - także zapewne jedna z bardziej znanych książek, slownictwo jednak mooim zdaniem ubogie. Zapoznać się można, ale zdecydowanie nie będzie to dłuższa przygoda

wszystkie ksiażki autorstwa p. Anny Wawrykowicz - na myśli mam 'La mar de palabras', 'El mundo hispano', 'Hiszpański bez problemów\ - szczególnie ta ostatnia jest genialna, wiele potocznych wyrażeń, świetnie wytłumaczone różnice między czasownikami, które dla Polaka do rozróżnienia moga być trudne.


http://www.rcaguilar.com/spanish/index.html - świetna strona angielskojęzyczna z wieloma czasownikami, 'verb lists', itp.


Obcowanie z 'nativami'

Seriale
http://www.seriespepito.com/
http://www.seriesyonkis.com/
http://www.rtve.es/alacarta/

Książki 
http://www.libroos.es - mnóstwo PDFow na przeróżne tematy 

Podcasty 
http://www.rtve.es/alacarta/audios/afectos-en-la-noche/ - mój ulubiony, niestety jakość nagran strasznie się pogorszyła, nie wiem o co chodzi, chyba będę musiała poszukać czegoś nowego :(

Gazety 
http://www.prensaescrita.com/ - spis gazet z różnych krajów hiszpańskojęzycznych

Muzyka 
Dla mnie jako dla świra muzycznego, nie może zabraknąć jednej świetnej strony (jak po angielsku kocham rock progresywny, tak po hiszpańsku słucham wyłącznie ska-p, popu, reagge, itp ;) )

http://www.rebelsounds.blogspot.com/ 

PS Po dwóch tygodniach walki z moją szkołą, nareszcie wracam do nauki jezyków. Naprawdę stęskniłam się za hiszpańskim, Anki za mną też. 800 potórek, co to dla mnie ;)

PS 2 Mam problem z blogami obserwowanymi, nie chcą się dodawać w moich zakładkach. Wie ktoś może, jak sobie z tym poradzić?


niedziela, 15 maja 2011

Mam 9 miesięcy!

Nie, wcale nie mówię to o moim (o zgrozo!) dziecku.
Mniej więcej tyle czasu uczę się hiszpańskiego. Nauka jest intensywna i bardzo efektowna. Umiem coraz więcej, oczywiście poziom mojego slownictwa nie powala.
Ale na razie tym się nie przejmuje - 'działam' (o ile mozna to tak okreslic) jak dziecko - słucham (dużo), rozumiem (coraz więcej) a gramatyka sama się przyswaja ;)
Jesli chodzi o sluchanie - Karol na swoim blogu kiedyś napisał, że sluchać należy dopiero po osiągnięciu jakiegoś poziomu (np. B1), aby móc cos zrozumieć i nie frustrowac się tym, ze się nie rozumie.
Ja śmiem z tym polemizować, bo jeśli chodzi o hiszpański to rzucilam się na głęboką wodę. W pierwszych dniach mojej nauki zaczęłam sluchac podcastów (tu polecam genialne "Afectos en la noche"), po mniej wiecej miesiacu nauki zaczęłam czytać hiszpańskie gazety (dzisiaj nie wchodze na żadne polskie strony typu onet, tylko elmundo.es czy elpais.es), 3 miesiace temu zaczełam czytać książki. Nie pisze tego, żeby się przechwalac, tylko żeby pokazac, że im szybciej 'zmusimy' (w moim przypadku to czysta przyejmnosc :) ) sie do obcowania z jezykiem obcym w czystej postaci, im szybciej zaczniemy osłuchiwac się z językiem, tym szybciej zaczniemy zauwazac postępy.
Widzę to po sobie - na początku słowa byly jednym wielkim bełkotem, po mniej więcej miesiącu zaczęłam wyłapywac jakies zwroty i słówka, po kolejnym okresie czasu bylam w stanie 'ogarnac' temat rozmowy, teraz rozumiem mniej wiecej 50% wypowiedzi :) A moj poziom na pewno nie wykracza ponad A2 :D

Jaki jest sens tego wpisu - zdanie, ktore czesto przewija sie na blogach językowych - im szybciej zaczniemy obcować z jezykiem w czystej postaci, tym lepiej dla nas :) I nie ma co się bać. Widząc, ze rozumiemy coraz więcej, będziemy mieli jeden z wielu pozytywnych kopów, aby na nauce języka jeszcze bardziej sie skupić

czwartek, 5 maja 2011

Plany na maj

Angielski - tutaj pominę może poprzedni miesiąc, bo to co robiłam (czego wlaściwie nie zrobilam) jest dośc żenujące.


Priorytety - skonczyć książkę Vocabulary in Use oraz zrobic 10 rozdzialow z Grammar in Use.
Trochę mniejsze priorytety, jednak rzeczy przyjemniejsze - skończyć ogladac 4 sezon HIMYM (zostały 4 odcinki) (done!) i dojśc do przynajmniej polowy 5 (2/12). Obejrzeć 2 filmy z angielskimi napisami (jednak film bez napisów to dla mnie jak na razie porywanie się z motyką na Słońce). Skromnie, ale to dlatego, że nie będę mieć dużo czasu. A na pewno tego czasu braknie mi na czytanie książki, bo zazwyczaj wygląda ono tak, że dziabam slowo po slowie, ale potem patrząc w slwoniku wynajduje kolejne fajne slowa iczytanie jednej strony zamiast 10 minut zajmuje mi tych minut 40


Hiszpański 
150h słuchania (nie tylko podcastów, ale także seriali, bajek. Muzyki nie wliczam, bo wtedy byłoby zbyt latwo te 150h osiągnąć :D) (53/150)
500 nowych słówek w Anki (niestety, ten program w kwietniu leżał trochę odłogiem, więc trzeba się wziąć za siebie) (50/500) - dopisek - już się pogubiłam w liczeniu, ale Anki uruchamiane jest codziennie :) 
2 opowiadania
Przerobienie "Uso..." do konca (też porywanie się z motyką na slońce, ale do odwaznych swiat nalezy).

sobota, 30 kwietnia 2011

Podsumowanie kwietnia

Jest slabo. Niestety. Zrobiłam niewiele i bynajmniej nie jestem z siebie dumna.

Z angielskiego odpuściłam kompletnie "Grammar in Use", na książkę (ktora miała byś tylko przyjemną powtórką) szkoda było mi czasu. Obejrzalam tylko 2 filmy i tak naprawdę z mojej listy wykonałam tylko obejrzenie 3 sezonu HIMYMa (nawiasem mówiąc, kończę już 4, więc uznaje to za 2 filmy :D tak, zeby sobie humor poprawić). O czytaniu książki nie wspomnę, bo to żenada... Ale co mnie bardzo cieszy - ogladając HIMYMa rozumiem prawie że wszystko, czasem jak Barney powie coś mądrzejszego to mam problem, ale wtedy posilkuję się angielskimi napisami i jest ok :) Do tego 'ponadprogramowo' ogladam Glee, gdzie tez sporo rozumiem - tak wiec sluchanie (z czym zawsze mialam niesamowity problem) idzie mi coraz lepiej. Podcastow nie szukam (chcoiaz podalam kilka adresow na wizazu :) ), bo w pociagu wole sluchac hiszpanskiego :)

Hiszpański - sluchania wykonałam ok. 40% (w pewnym momencie przestałam liczyć te godziny, ta liczna jest na tzw. 'oko'), przepisywanie opowiadań zajmuje jednak znaczniej więcej czasu niż myślałam i jestem dopiero w połowie 2, ale codziennie staram się coś robić. Słownictwo lezy i kwiczy, ale rozumiem coraz więcej, wyłapuję słówka z podcastów, podczas tłumaczenia, ale i tak nie jestem z siebie zadowolona :( Niestety, perspektywa rozszerzenia z hiszpańskiego oddala się z kazdym dniem :(

Jutro nowy plan dzialania. W kwietniu zweryfikowalam swoje mozliwosci czasowe i motywacyjne (czasem po calym dniu w szkole mi sie po prostu nie chce), wiec z kazdym miesiacem na pewno bedzie coraz lepiej, a moj plan dzialania bede udoskonalac :) Niestety, w tym miesiacu na pewno na pewno bedzie mniej, ale to tylko dlatego, ze zblizaja sie egzaminy semsestralne, do ktorych bede musiala przysiedziec :( No, to tyle uzalania sie nad soba :)

czwartek, 7 kwietnia 2011

Miesieczny plan działania

Nikt nie powiedział, że ten blog będzie czymkolwiek odkrywczym w dziedzinie nauki jezyków - wiele już zostało odkryte, a schematy i sposoby nauki są powielane.
Także jeden z pomysłów skopiuję ja. Plan dzienny niestety nie wypalił (tak jak myślałam, za dużo na siebie narzuciłam, nie jestem niestety w stanie spędzić 3 godzin nad każdym językiem, a mniej więcej tyle zakładał mój plan)

Więc podchodzę teraz o wiele bardziej realistycznie i ustalam sobie miesięczny plan nauki :D

Angielski:
*przerobienie English Vocabulary in Use pre-/intermediate (32/100)
*12 rozdziałów z English Grammar in Use
*obejrzenie całego 3 sezonu HIMYMa (bez napisów) (18/20)
*4 filmy (1/4)
*przeczytanie 100 stron książki (2/100)

Hiszpański:
*8 rozdziałów w Uso de la gramatica... (1/8)
*2 rozdziały na poziomie 1 z Spanish Vocabulary in Use
*słownictwo z 3 rozdziałów De pe a pa
*przerobienie 3 czasów
*przepisanie i przetłumaczenie 3 opowiadań z książki (1/3)
*100 h słuchania podcastów (30/100)
*20 odcinków "Amar en tiempos revueltos" (5/20)

niedziela, 3 kwietnia 2011

Hiszpański

Mimo że angielskiego nie opanowałam jeszcze w stopniu mnie osobiście zadowalającym (jestem gdzieś na wysokim B2/niskim C1) wzięłam się za naukę języka, który mnie niesamowicie, hmm... pociąga i fascynuje - czyli hiszpańskiego.
Trudzę się samodzielną nauką od mniej więcej września - wiadomo, raz jest lepiej, raz jest gorzej. Nieraz musiałam posiłkować się artykułami o motywacji, bo po prostu po kilku godzinach w szkole miałam wszystkiego dość.

Teraz dla mnie dzień bez co najmniej godziny bez hiszpańskiego jest dniem straconym. Doszłam do metody mnie bardzo odpowiadającej - nauka słówek, wpisywanie ich do baz Anki (oczywiście te słówka z kilku źródeł takich jak Prisma, De pe a pa i Spanish Vocabulary in Use).
Jednak powoli staję się wyznawcą metody '10 000 zdań'. I w tym niesamowicie pomaga książka, która nazywa się "Spanish in your face". Świetna książka z prześmiesznymi niekiedy wyrazami twarzy, dopasowanymi do tego wyrażeniami (niby takimi banalnymi, jak "Jestem pewien", "Co za imbecyl" itp. ;) ) bardzo pomocne przy nauce dla początkujących takich jak ja :)

sobota, 19 marca 2011

Na razie idzie...

Idzie, idzie.

Wróciam do ogládania How I met Your Mother i co więcej... rozumiem wszystko :D Ciężko było mi zrozumieć "top ten things I would've called my truckIf Ted hadn't been a jerk and given it back." i musiałam posłużyć się napisami. Nazwa "Chevrolet 69" i "Zboczony jeździec" zmiażdżyły mnie całkowicie :D
Przerabianie książek 'Vocabulary in Use' idzie dobrze, gorzej z czytaniem ksiazki. Mam juz zaleglosci w stosunku do mojego planu :(


Hiszpański? Nie potrafię nie spędzic co najmniej 2 godzin dziennie nad tym językiem. I tak do września, gdy naprawdę porządnie się wzięłam za naukę.
Znalazłam całkiem fajny serial - "Amar en tiempos revueltos" (można obejrzeć na stronie rtve.es).
Jeśli chodzi o książkę - rzuciłam się na cholernie głęboką wodę i zaczęłam czytać w oryginale. Jednak rzuciłam Marqueza (za trudny język mimo wszystko jak dla mnie), wzięłam się za Alfonso Ussía. O nim nie jest zbyt dużo napisane w polskiej sieci, jednak zaczęłam czytać "Memorias de Marques de Sotoancho" i całkiem mnie wciągnęło.
Jednak jak czytam? Przeczytałam na pewnym blogu (teraz nie jestem w stanie podać adresu), że autorka książki... przepisuje. Nad każdym słowem, którego nie rozumie, zapisuje jego tłumaczenie. Potem czyta tekst (ze zrozumieniem oczywiście ;) ) i tak słowa wchodzą do głowy :) Metoda podana w dużym uproszczeniu, o jej skuteczności będę mogła się wypowiedzieć za jakieś 2 miesiące :)

środa, 16 marca 2011

Challenge accepted

Mój plan działania:

Angielski: 
*jeden odcinek serialu bez napisów (bądź z angielskimi)
*jedno zagadnienie z English Grammar in Use co 3 dni
*jedno zagadnienie z English Vocabulary in Use - pre-intermediate/intermediate - codziennie; intermediate/upper-intermediate - co 2 dni
*3 strony ksiązki anglojęzycznej (obecnie 'Watermelon' - Marian Keys)

Hiszpański:
*jeden odcinek serialu bez napisow (kij, ze nic nie zrozumiem, to tylko po to, żeby się osluchać ;) )
*jedno zagadnienie z Uso... co 3 dni
*jeden czas hiszpański + wszystkie ćwiczenia - co tydzień
*słownictwo z De pe a pa - z jednego unidad na tydzień
*jeden termin z "Hiszpański bez problemów" - codziennie
*jak starczy czasu - Gabriel Marquez 'El amor en los tiempos del colera'

Będzie trudno, cholernie trudno, ale... challenge accepted :D
RSS Feed