Main image

sobota, 17 grudnia 2011

Nauka dzięki serialom?

 Dzisiaj o jeden z metod nauki, którą wypróbowałam i udoskonaliłam (według mnie oczywiście) i która mnie odpowiada całkowicie.
 Kilka miesięcy temu pisałam o próbie przyłożenia się do francuskiego - niestety, moje chęci nie przełożyły się na ilość posiadanego wolnego czasu. Do tego dokładając i tak mały kryzys w związku z nauką do DELE B2 (nie wiem, czy się wyrobię, z każdym dniem coraz bardziej w to watpie, a wtopienie 6 stów tylko po to, aby przy odrobinie szczęścia ledwo zdać jest moim zdaniem bez sensu).
W każdym razie skupiłam się na nauce hiszpańskiego (głównie) i angielskiego.
Oglądam seriale. Dla przyjemności. Co nie zmienia faktu, że nie umiem wysiedzieć i nic z tego nie wyciągać.
O ile sprawa oglądając seriale hiszpańskie jest całkiem prosta - jestem w stanie wyłapać naprawdę dużo słówek, potem to sprawdzam na spanishdict.com bądź wordrefernce.com, następnie Tatoeba, zdanie ląduje w Anki.
Jednak jest to już trochę bardziej skomplikowane w przypadku angielskiego. To czego nie rozumiem brzmi mniej więcej tak: "brrrmmtrrfafnaon". Zaczęło mnie to porządnie irytować, więc spróbowałam oglądania seriali z angielskimi napisami. Przykładnie spisywałam a następnie sprawdzałam słówka, których nie znałam, potem najczęściej zdanie z tego właśnie odcinka wlatywało do Anki. Następnie obiecywałam sobie, że wrócę do tego odcinka, aby zobaczyć, ile naprawdę we łbie zostało. D.upa Jasiu Karuzela, za przeproszeniem ;) Nie chcialo mi sie tracic czasu na ponowne oglądanie odcinka.
Tak więc nastąpiła kolejna modyfikacja. Dzięki programowi Sublight ściągam napisy angielskie, analizuje je przed obejrzeniem danego odcinka, potem daje sobie tydzień na przyswojenie słówek przy pomocy Anki i dopiero oglądam
Tę metodę stosuję mniej więcej od półtora miesiąca , jak na razie się sprawdza i jest całkiem satysfakcjonująca :)
RSS Feed